CZESKIEJ PRZYGODY W OSTRAWIE CIĄG DALSZY
Halo, halo – tu stażyści z Ostrawy! Minął trzeci tydzień naszej mobilności i zdobywania kompetencji zawodowych w kraju Rumcajsa i knedlików, więc podajemy trochę świeżych informacji. Nadal dzielnie pracujemy i każdego ranka po śniadaniu udajemy się do naszych „firm” aby realizować wyznaczone zadania.
Naszym opiekunem ze strony szkoły w drugiej części stażu była pani Danuta Kubicz, która przyjechała do Ostrawy 27 maja.
Wieczorem tego dnia mieliśmy zaplanowane przez organizatorów wyjście do kręgielni. Czekając na wolne tory raczyliśmy się czeskim wynalazkiem będącym konkurentem znanego amerykańskiego napoju, czyli kofolą. Nie była zła. 😊 Emocji w grze w kręgle nie zabrakło, najlepszymi zawodnikami w bowlingu okazali się Miłosz N., Patryk N i Andrzej G.
Podczas weekendu zaproponowano nam wycieczkę (bo Ostrawę znamy już jak własną kieszeń!) do średniowiecznego zamku Bouzov oraz urokliwego miasta Olomouc (Ołomuniec).
Zamek przechodził różne koleje losu i często zmieniał właścicieli, najdłużej był w rękach mistrzów zakonu krzyżackiego, bo aż do 1939 roku. Współczesny romantyczny wygląd pałac zawdzięcza przebudowie z lat 1895 – 1910, której celem było odtworzenie typowej średniowiecznej architektury. Obecnie często służy za plener filmowy, m.in. nakręcono w nim serię baśni filmowych o księżniczce Fantaghiro.
Ołomuniec zachwycił nas urokliwą starówką, bogatą historią i dużą ilością zabytkowych budowli. Zabudowa w obrębie starego miasta reprezentuje głównie styl renesansowy i barokowy, a stojąca na Górnym Rynku kolumna Trójcy Przenajświętszej (niestety aktualnie w remoncie) jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miasto stanowi historyczną stolicę Moraw i jest głównym miastem regionu Hana. Bardzo nam się to miasto podobało a katedra św. Wacława, którą w roku odwiedził Papież Jan Paweł II jest gigantyczna!
W pracy, jak to w pracy, raz czas biegnie szybciej bo są zadania do wykonania i klienci do obsłużenia a niekiedy czas się dłuży i wracamy do hotelu prawdziwie zmęczeni.
Relacje z pracy:
Informatycy –
W trakcie tygodnia stażu braliśmy udział w działaniach serwisowych w serwisie komputerowym, pomagając w diagnozowaniu usterek, czyszczeniu sprzętu oraz wymianie podzespołów. Zdobyliśmy praktyczne doświadczenie w obsłudze komputerów i podstawowej diagnostyce. Poza pracą odbyliśmy wycieczkę do zamku Bouzov, gdzie poznaliśmy jego historię i architekturę. Zwiedziliśmy również miasto Ołomuniec, podziwiając jego zabytki i atmosferę starego miasta.
W wersji nieco mniej oficjalnej nasze wrażenia z pracy wyglądają tak.
Informatycy po raz drugi –
W tym tygodniu stażu zamieniłem się w komputerowego doktora – diagnozowałem, leczyłem i czasem wskrzeszałem pacjentów z niebieskim ekranem śmierci. Między jednym a drugim czyszczeniem wiatraków (pył wieku!) wybraliśmy się na wycieczkę do zamku Bouzov – było jak w bajce, tylko bez smoka. Potem odwiedziliśmy Ołomuniec, czyli czeską wersję Hogwartu z fontannami i kolumnami zamiast różdżek. Podsumowując: mniej kawy, więcej kabli, zamki i czary – tydzień jak z filmu!
Logistycy –
Cały tydzień układaliśmy towar jak Tetrisa i sprawdzaliśmy stany magazynowe częściej niż własne wiadomości. Dowiedzieliśmy się, że logistyka to nie tylko ciężarówki, ale też sporo biegania… głównie za paczkami. Na szczęście złapaliśmy oddech podczas wycieczki do zamku Bouzov, gdzie tym razem nikt nie kazał nam nic pakować ani rozładowywać. Na deser – zwiedzanie Ołomuńca, czyli logistyka spacerowa wśród zabytków.
Ekonomiści –
Tydzień upłynął nam na żonglowaniu liczbami, analizie kosztów i udawaniu, że Excela naprawdę się nie boimy. Tworzyliśmy wykresy tak piękne, że aż chciało się je oprawić w ramkę. Po godzinach odstawiliśmy kalkulatory i ruszyliśmy na wycieczkę – najpierw do zamku Bouzov, gdzie szukaliśmy skarbca (niestety, bez powodzenia), a potem do Ołomuńca, gdzie budżet przeznaczyliśmy na lody i pamiątki. Ekonomia w praktyce!
W środę 4 czerwca poziom adrenaliny nam się zdecydowanie podniósł, ponieważ zostaliśmy zaproszeni na tor kartingowy gdzie mogliśmy się ścigać na gokartach. Emocji rzeczywiście było sporo, bo jazdy odbywały się w towarzystwie koleżanek i kolegów z Bydgoszczy, więc rywalizacja była większa. Nasze wrażenia opisują takie określenia jak (cytaty z przeprowadzonego na gorąco wywiadu): „trzeba podium wziąć”, „miejsce pierwsze dobrze byłoby zdobyć”, „ale fajną grupę mamy”, „jest fajna zdrowa rywalizacja”, „najfajniejsza sprawa w jeździe to prędkość, drift”, „no elegancko się śmiga, jest prędkość!”, „adrenalinka jest proszę pani, dopaminka, to przede wszystkim!!!” Tak więc trzy godziny niesamowitego doświadczenia dającego adrenalinę, poczucie prędkości i sportowe emocje oraz poczucie bycia choć na chwilę kierowcą wyścigowym i świetna zabawa – za nami. Kto okazał się najlepszy we wszystkich przejazdach? Jednogłośnie grupa wskazała na Andrzeja G.
Zostały nam już ostatnie dni pracy w Ostawie. Do zobaczenia w szkole!..
Ahoj!